w 1977 roku James Earl Jones zażądał wynagrodzenia z góry zamiast „punktów” w Gwiezdnych Wojnach – wybrał… słabo

Jones w rzeczywistości nigdy nie pojawił się na ekranie. W czasie, gdy nagrywał utwory wokalne, Jones widział swoją rolę w Gwiezdnych wojnach w najlepszym razie jako niewielką. Na własną prośbę nie zagrał w dwóch pierwszych filmach: Nowa Nadzieja i Imperium kontratakuje. Uważał, że jego rola jest równoległa do roli aktorki głosowej Mercedes McCambridge, która nagrała głos diabła w „Egzorcystie”. W napisach końcowych Mercedes został po prostu wymieniony jako członek zespołu efektów specjalnych.

w tym czasie Star Wars był produkowany ze skromnym budżetem. Ponadto, dzięki serii katastrof produkcyjnych, absolutnie nikt nie wierzył, że film kiedykolwiek miał szansę być hitem. Nawet własne studio filmu i aktorzy z udziałem aktorów byli całkowicie przekonani, że będzie klapa. Kiedy po raz pierwszy zaproponowano Jonesowi dostarczenie głosu, produkcja rosła ponad skromny budżet. Aby zaoszczędzić na kosztach, George Lucas zaoferował Jonesowi punkty zamiast wynagrodzenia za jego rolę. Punkty są jak udziały w firmie … zasadniczo udziały w przyszłych zyskach filmu, zakładając, że kiedykolwiek przyniesie zysk.

Jones był wtedy spłukany i, jak wszyscy inni zaangażowani w tym momencie, był bardzo sceptyczny wobec tego głupiego filmu kosmicznego. Więc, co może być jedną z najbardziej godnych pożałowania decyzji w historii filmu, odrzucił ofertę punktów i zażądał zapłaty w gotówce … z góry. Jego pełna pensja za pierwszy film Star Wars wyniosła łącznie 7000 dolarów. To jest równe około $27,000 dzisiaj po dostosowaniu do inflacji. Nieźle jak na kilka godzin pracy w studiu nagraniowym. Zwłaszcza dla aktora, który ma problemy z płaceniem czynszu. Ale gdyby tylko James Earl Jones wierzył trochę mocniej w moc! Kilkadziesiąt lat później Jones wyjaśniłby swój proces myślowy w tym czasie:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.