Recenzja „Doctor Who”: „azyl Daleków’

bądźmy przez chwilę brutalnie szczerzy. Dalekowie mogli być kiedyś najbardziej przerażającymi potworami w telewizji – powiedzmy w latach 60. lub 70. – ale od czasu wskrzeszenia Doktora Who w 2005 r., w większości byli … no, trochę beznadziejni.

„Dalek” z 2005 roku, w którym Christopher Eccleston i Billie Piper znaleźli ostatni istniejący wśród milionerskiej kolekcji ciekawostek, był doskonały; kamienny Dalek, który pojawił się jako wystawa muzealna pod koniec pierwszego sezonu Matta Smitha, był równie niepokojący; nawet nagrana przez Davrosa „skradziona Ziemia” w 2008 roku miała momenty magii metalu.

jednak ogólnie rzecz biorąc, najwięksi wrogowie doktora cierpieli przez wszechobecność, nadużywanie CGI, aby stworzyć miliardy z nich przemierzających kosmos i ich wrodzoną niezdolność do zrobienia czegokolwiek poza eksterminacją. Zasadniczo są nudne, a próby pokazu, aby je odmienić (humanizacja ich w „Dalekach na Manhattanie”, zniewolenie ich Winstonowi Churchillowi w „zwycięstwie Daleków”) nie sprawiły, że stały się bardziej interesujące.

na szczęście wszystko się zmieniło. Podczas gdy większość Daleków pozostaje monotonnie wąsko myślącymi zabójcami, a wciąż istnieją ogromne, generowane komputerowo połacie ich, nie są centralnym punktem historii.

zamiast tego „azyl Daleków” koncentruje się na porzuconych Draniach Skarowian: zniszczonych Dalekach, zwariowanych Dalekach, Dalekach, którzy przeżyli niekończące się skrawki z doktorem, w którym wypadli na drugim miejscu.

 Doktor Who azyl Daleków

armie Daleków na statkach kosmicznych nie są ciekawe ani przerażające; szaleni Dalekowie, pół-śpiączkowie w ciemnych, zakurzonych, zapomnianych piwnicach to jedno i drugie. Scena, w której Rory budzi się, aby znaleźć się w otoczeniu opuszczonych, obłąkanych więźniów tytularnego azylu, jest autentycznie mrożąca krew w żyłach – najstraszniejsza chwila Daleków od lat w najlepszej historii Daleków od dziesięcioleci.

ale wyprzedzamy samych siebie. Trudno się dziwić po typowo wielowarstwowym odcinku Stevena Moffata, pękającym w szwach od front-endowej historii, historii fanboya, bólu serca z przeszłości, wskazówek na przyszłość, napięcia, zwrotów akcji i – oczywiście – wystarczająco dużo Loli, aby ci, którzy tęsknią za nową serią połączeń, byli jednocześnie podekscytowani i zrozpaczeni.

jest też słodko-gorzki moment prosto z żartów, w którym doktor rozmawia z Amy o jej rozstaniu z Rory. „Nie daj mi tych dużych, mokrych oczu”, mówi. To życie. Po prostu życie. To, co dzieje się, gdy cię nie ma.”

nie wspomnieliśmy o przerażającej cudowności ludzkich marionetek Daleków, z ich krwawymi efektami dźwiękowymi i quasi- „pustym dzieckiem” morfingami czaszkowymi (po co dobry pomysł, jeśli nie można go ponownie wykorzystać?), nadmiar możliwych dobrych tytułów fabularnych, które upadły na pobocze („Parlament Daleków”, „Predator Daleków”), doskonałe i niezbędne wymazanie 50 lat konfliktu Doktor/Dalekowie (znacznie lepsze zerowanie zegara niż zmuszenie wszechświata do myślenia, że Doktor nie żyje, szczerze mówiąc) Czy najlepszy występ Arthura Darvilla jako Rory.

Doctor Who azyl Daleków Amy Karen Gillan

Darvill cudownie porusza się w scenie, w której on i Amy w końcu dyskutują o tym, dlaczego byli w punkcie rozwodu, ale jego komiczny dotyk zostanie pominięty jeszcze bardziej, gdy stawy ostatecznie wskoczą na statek jeszcze tej jesieni. Jego szybka zmiana wyrazu twarzy od kokieterii? do paniki, żona tu jest!”after Oswin’ s „Come up and see me sometimes” jeden z wielu humorystycznych punktów odcinka.

Ach tak, Oswin.

tak jak „jedenasta godzina” polegała tak samo na przedstawieniu Amy Pond, jak na wynalezieniu doktora, „azyl Daleków” polega tak samo na przedstawieniu nowego towarzysza Władcy Czasu, jak i na ponownym rozpoczęciu jego Nieustającej wojny z Dalekami – tylko w typowo przebiegły, Moffat-owski sposób.

chociaż wielu podróżujących przyjaciół doktora zostało zabitych przez lata, Oswin Oswald jest pierwszym, który został zamieniony w Daleków, a następnie wysadzony w powietrze, zanim Doktor w ogóle ma szansę się z nią zaprzyjaźnić. Jak ta pozorna sprzeczność zostanie rozwiązana, okaże się, ale pewny siebie debiut Jenny-Louise Coleman z pewnością pozostawia publiczność z czymś, na co może czekać, kiedy wróci.

Doctor Who Asylum of the Daleks Oswin

w Oswin są odcienie zapewnionej, bezczelnej błyskotliwości młodszej River Song, tylko bez romantycznego napięcia i nieustannego skinienia do rzeczy, które jeszcze się nie wydarzyły – choć, jak na ironię, jej niespodziewany wygląd jest ustępstwem na przyszłość i wydaje się o tym wiedzieć.

– uciekaj, mądralo … i pamiętaj-mówi, po czym odwraca się do kamery i uśmiecha. Czy ten cwany, zalotny, palący suflet, laptop na kanapie, jak oglądający publicznie Daleków, geniusz zdaje sobie sprawę, że Doktor spotka się z nią ponownie w przyszłości lub przeszłości, czy może jakiś czas-miętowy zbieg tych dwóch rzeczy? Trudno powiedzieć, ale na pewno tak. i jakkolwiek tragicznie lub triumfalnie Amy i Rory odchodzą z serialu, to pocieszające jest wiedzieć, że ich miejsce zajmie ktoś równie urzekający.

z intrygującym nowym towarzyszem dodanym do tego, co jest już doskonałą destylacją wszystkiego, co jest wspaniałe w Doktorze Who w erze Stevena Moffata, jedynym prawdziwym błędem, jaki można znaleźć w „Azylu Daleków”, jest to, że mógł on ustawić poprzeczkę zbyt wysoko. W końcu jak reszta sezonu może za tym podążać?

w sobotę 1 września 2012 roku o godzinie 19: 20 na antenie BBC One.

> Zamów Sezon 7 Część 1 na DVD na Amazon.

co sądzisz o „azylu Daleków”? Daj nam znać poniżej…

> śledź Davida Lewisa na Twitterze.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.