Pursuing an American Buddhism

68-69_PursuingBuddhism
Fotografia Andrew Dunheimer

Charles Prebish prawdopodobnie odwiedził więcej Amerykańskich Ośrodków Dharmy niż ktokolwiek inny na kontynencie. Dla tych, którzy znają jego pracę, nie powinno to być zaskoczeniem, ponieważ Prebish był pionierem naukowego studiowania amerykańskiego buddyzmu jako subdyscyplinarnej Nauki buddyjskiej. Na przełomie lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych, kiedy Prebisz zaczynał swoją karierę, akademickie studium buddyzmu oznaczało w dużej mierze jego studiowanie jako artefaktu kultury „orientalnej”. Jako młody uczony Prebish koncentrował się na wczesnym buddyzmie Indyjskim: Rozwoju Systemu monastycznego i literatury dyscyplinarnej znanej jako Vinaya, tematy dobrze mieszczące się w zakresie tradycyjnych studiów buddyjskich. Ale w latach siedemdziesiątych Prebish był jednym z pierwszych naukowców, którzy zauważyli, że rosnący import buddyzmu do Stanów Zjednoczonych rozwijał własne oblicze kulturowe, które samo w sobie było warte obserwacji i badania. W 1974 r.prowadził pierwszy kurs na temat buddyzmu amerykańskiego, a w 1979 r. opublikował pierwszą książkę naukową na ten temat. W następnych dziesięcioleciach, wraz ze wzrostem popularności buddyzmu na Zachodzie, Prebish śledził swój szybko rozwijający się kurs, zapisywał jego postępy i kronikował jego kamienie milowe. Obecnie emerytowany profesor religioznawstwa na Pennsylvania State University i Utah State University, Prebish opisał doświadczenia praktykowania i studiowania buddyzmu w Ameryce przez cztery dekady w swoim niedawnym pamiętniku, an American Buddhist Life.

– Linda Heuman

czy naprawdę mamy już Amerykański Buddyzm? Wielu ludzi nie lubi używać zwrotu ” Amerykański Buddyzm.”W zeszły weekend Jan Willis powiedział,” nie sądzę, że jesteśmy jeszcze na miejscu.”Używam tego wyrażenia od 1975 roku, ale ona prawdopodobnie ma rację; prawdopodobnie jeszcze tam nie jesteśmy. Po pierwsze, potrzebujemy, aby wszystkie tradycje buddyjskie przybyły do Ameryki w ich integralności—z ich tradycjami, ich rodowodami, ich rytuałami i tak dalej. Wtedy potrzeba czasu, aby stali się wyraźnie Amerykańscy, aby uwzględnić amerykańską kulturę, aby buddyści mogli komunikować się z innymi buddystami. Potrzebujemy cierpliwości. W końcu pojawi się coś, co moglibyśmy nazwać „amerykańskim buddyzmem”. A to nie znaczy, że będzie jeden pojazd. Nadal będziemy mieć te same sekty i tak dalej, ale myślę, że będą one znacznie bardziej przenikające się.

Amerykanie bywają niecierpliwi. Uważamy, że jeśli buddyzm jest tu od stu pięćdziesięciu lat, to oczywiście powinien być całkowicie Amerykański. Ale to ignoruje fakt, że w Azji zajęło wieki, aby Buddyzm stał się w pełni zaakulturowany, gdy przeniósł się do nowego regionu kulturowego. Kiedy przeniósł się z Indii do Chin, zajęło co najmniej 500 lat, zanim został sinicyzowany. I spodziewamy się, że stanie się to tak szybko. To zajmie trochę czasu.

co jest wyraźnie amerykańskie w buddyzmie Stanów Zjednoczonych? Odzwierciedla zasady demokratyczne, poczucie ” wolności i sprawiedliwości dla wszystkich.”Są to Zasady jednoczące w sanghas-równość w najlepszym tego słowa znaczeniu. Zrozumienie drogi Bodhisattwy w kontekście amerykańskim wiąże się z zaangażowaniem społecznym – takimi jak Praca w hospicjum, ekologia i służba więzienna.

Amerykański Buddyzm odzwierciedla rodzaje wartości, które znajdujemy w naszej kulturze, ale nie zawsze jest to pozytywne. Amerykanie bardzo interesują się osobistymi osiągnięciami; w buddyzmie amerykańskim ludzie często podkreślają rolę medytacji Ponad Wszystko inne w buddyzmie, nawet ponad bycie częścią społeczności buddyjskiej. Tak więc Amerykański Buddyzm może obejmować ludzi, którzy identyfikują się jako buddyści, ale tak naprawdę nie łączą się ze Wspólnotą buddyjską lub sangą. I uważam to za problematyczne.

na przykład, jeśli spojrzycie na mnie, schroniłem się w ośrodku therawady, regularnie rozmawiałem z tybetańskim mistrzem Chögyam Trungpa Rinpocze i miałem osobistego nauczyciela buddyjskiego w moim mentorze studiów buddyjskich, Richarda Robinsona. Ale w Penn State nigdy nie miałem wspólnoty, której mógłbym być częścią, więc przez 36 lat, kiedy tu byłem, moja medytacja była samotna, moja praktyka była samotna; byłem jedną sangą. Dla mnie to była i jest bardzo trudna okoliczność, ponieważ brakuje poczucia wspólnoty, która naprawdę pomaga zdefiniować tradycję. Nie ma miejsca, gdzie można iść i dzielić się z innymi buddystami. Jest coś, czego nie rozumiecie, czego możecie znaleźć gdzieś w tybetańskiej społeczności uchodźców, albo jeśli pojechaliście na weekend do, powiedzmy, klasztoru Góry Zen, spędzaliście czas i uczestniczyliście w programach, siedziałyście w zendo ze wszystkimi i jedliście razem posiłki. I to jest trudne, ponieważ tego rodzaju wspólne zachowanie jest bardzo wzmacniające.

Buddyjski uczony Michael Carrithers napisał coś, co zawsze tkwiło w moim umyśle. Powiedział: „nie ma buddyzmu bez Sanghi i nie ma Sanghi bez dyscypliny.”Możemy więc powiedzieć, że nadal chcemy w buddyzmie amerykańskim, ponieważ naprawdę nie mamy pełnego rozwoju Sanghi, mimo że jest ona znacznie lepsza niż w 1975 roku, kiedy zacząłem ją studiować.

pełny rozwój Sanghi nie jest tak łatwy, jak się wydaje, ponieważ słowo sangha jest o wiele bardziej skomplikowane, niż mogłoby się wydawać. W najwcześniejszej tradycji buddyzmu, kiedy Budda używał słowa sangha miał na myśli mnichów. Ale w końcu sangha stała się znana jako sangha czterech kwartałów i obejmowała wszystkich: mnichów, mniszki, świeckich i świeckie kobiety. Można powiedzieć, że mamy to tutaj, ale to nie jest w pełni rozwinięte.
Jakie byłyby kryteria dla powiedzenia „teraz sangha jest w pełni rozwinięta”? Potrzebowalibyśmy bardziej kompletnej i uporządkowanej wiedzy buddyjskiej. Tradycja buddyjska zawsze podkreślała, że nauka i praktyka idą w parze; przenikają się. A ponieważ przenikają się one, im bardziej studiujesz i bardziej rozumiesz zawiłości i niuanse doktryny buddyjskiej, tym bardziej wyrafinowana i pogłębiona będzie twoja praktyka. W miarę jak twoja praktyka się pogłębia, zyskujesz umiejętność zrozumienia doktryny w bardziej subtelny sposób. Więc pracują tam iz powrotem. Myślę, że w wielu buddyjskich społecznościach tego nie mamy. Potrzebowalibyśmy też więcej kompletnej praktyki buddyjskiej, która podkreślałaby coś więcej niż tylko tradycję medytacyjną.

dlaczego uważasz, że koncentracja Amerykanów na medytacji to przesada? Kiedy ludzie mówią o praktykowaniu buddhadharmy, myślę, że czasami nie zdają sobie sprawy, że buddhadharma jest kompleksowym systemem religijnym. Nie oznacza to tylko siedzenia na poduszce do medytacji i skupiania się na oddechu. Buddyzm jest praktyką na całe życie.

kiedy schroniłem się w 1965 roku, nie wiedziałem zbyt wiele o buddyzmie, ale wiedziałem, że chcę nauczyć się medytacji. Mój nauczyciel powiedział: „Jeśli chcesz, żebym był twoim nauczycielem medytacji, będziesz musiał siedzieć cztery godziny dziennie i cały dzień w niedzielę.”Zacząłem to robić w 1965 roku i robiłem to aż do 1974 roku, kiedy poznałem Trungpę. Robiłem to, co uważałem za najlepsze z tradycji buddyjskiej, jakie mogłem znaleźć w Ameryce. Ale podczas mojego pierwszego spotkania z Trungpą, w ciągu 30 sekund powiedział: „muszę wam coś powiedzieć o waszej praktyce.”Do dziś Nie wiem, skąd wiedział, bo nie było możliwości, żeby wiedział. Ale powiedział mi: „Wiem, że siedzisz cztery godziny dziennie. I Wiem, że w tych godzinach zasadniczo wycofujecie się ze świata w ciszy swojej głowy i zajmujecie się kwestiami, które uważacie za buddyjskie. Chcę, żebyś przestał siedzieć.”Uderzyło mnie w tył.

wyjaśnił, że bardzo skutecznie zamykam świat. Myślałem, że staję się świadomy mojego oddechu, mojego ciała i moich uczuć. Mogło to być prawdą, ale robiłem to w zupełnej próżni, która w ogóle nie angażowała tej części mnie, która była buddystką w świecie. Powiedział mi, żebym wziął to, czego nauczyłem się w mojej praktyce, wziął buddyjskie wartości i zrzucił moją poduszkę i wyszedł na świat. I powiedział do mnie, bardzo wyraźnie, ” będziesz czasami tracić wiarę. A kiedy tracisz wiarę, to właśnie wtedy musisz ponownie usiąść na poduszce, zrobić trochę miejsca i potwierdzić swoje zaangażowanie w Dharmę.”To był dla mnie punkt zwrotny.

chciałbym wcześniej zrozumieć i zaangażować się w to, co Stephen Batchelor nazwał „przykazaniami jako praktyką”, ponieważ podstawowe przykazania dla świeckich praktykujących—nie zabijać, nie kłamać, nie kraść, nie brać środków odurzających i nie uprawiać nielegalnego seksu—nie są czymś, co robisz tylko przez 30 minut lub godzinę na swojej poduszce. Są czymś, co robisz cały czas jako Buddysta żyjący we współczesnej Ameryce. I jeśli weźmiesz to do swojego życia ze świadomością, która pochodzi z twojej praktyki, wtedy otrzymujesz zrównoważone i wszechstronne doświadczenie buddyjskie, które, jak sądzę, zapewnia religijną dojrzałość i skupienie na swoim życiu. Czasami trafiają do społeczności buddyjskich, gdzie odprawiają rytuały. Myślę, że wielu ludzi zaniża wartość rytuału. Nie chcą mieć z tym nic wspólnego. Ale jeśli wykonujecie rytuał właściwie, naprawdę tworzycie skupienie medytacyjne. Zachowuje tradycję w sposób, który naprawdę wchodzi w twoje serce.

czy możesz opisać postęp amerykańskiego buddyzmu w ciągu ostatnich czterech dekad? Jakie nowe trendy widzisz? Kiedy zaczynałem, rozmawialiśmy o amerykańskim buddyzmie i o tym, czy w ogóle coś takiego istnieje. Jest to wyraźnie rozwinięte do tego stopnia, że zaczynamy dostrzegać wyraźnie zachodnią formę buddyzmu. Teraz nawet to jest prawie passé. Kiedy po raz pierwszy zacząłem studiować Amerykański Buddyzm, korzystaliśmy z telefonu. Dziś jest internet. Społeczności buddyjskie w Ameryce Północnej i na świecie są tak połączone w sieć, że zacząłem używać zwrotu „globalny dialog Buddyjski”, aby mówić o buddyzmie światowym, a nie tylko azjatyckim, europejskim czy amerykańskim. Buddyzm zachodni jest w coraz większym stopniu tylko jedną częścią buddyzmu globalnego.

w latach siedemdziesiątych, a nawet w latach osiemdziesiątych i na początku lat dziewięćdziesiątych, grupy były wyraźnie jedną lub drugą tradycją. Dzisiaj wiele społeczności łączy fragmenty różnych tradycji buddyjskich w coś, co działa dla nich. Na przykład, możecie mieć grupę, która zbiera fragmenty doktryny i praktyki z Zen, a także z therawady. Niektórzy uczeni nazywają to ” hybrydyzacją.”

jak rozwinęła się hybrydyczność? Pod koniec XX wieku mieliśmy wszystkie sekciarskie powiązania z każdą tradycją buddyjską i każdą buddyjską kulturą etniczną obecną w Ameryce. Zawsze spotykali się ze sobą i w ten sposób zaczęli szanować siebie nawzajem jako dzielenie się tradycją Buddy. Były pewne bardzo wyraźne grupy ekumeniczne, które rozwinęły się w tym celu—jak Buddyjska Rada Sanghi w południowej Kalifornii czy amerykański Kongres Buddyjski. I chociaż nie były one całkowicie udane, przynajmniej zaczęli toczyć piłkę, aby zachęcić buddystów do wspólnej rozmowy.

był bardzo wyraźny przykład hybrydyczności, którą widziałem jakieś trzy lata temu, kiedy wróciłem do Cleveland, Ohio, na zjazd mojego bractwa studenckiego. Kiedy po raz pierwszy zacząłem studiować Buddyzm Amerykański, Organizacja Buddhist Churches of America— Buddyzm Jodo Shinshu—była organizacją głównie azjatycko-amerykańską. Było kilka grup Zen z ośrodkami w Cleveland, które miały niewiele wspólnego z populacją Azji. Kiedy wróciłem do Cleveland, odkryłem, że te dwie grupy rzeczywiście dzieliły świątynię, zwaną Cleveland Buddhist Temple. W nawiasach nazywają to Sangą Zen Shin. Kiedy wymieniają swoją denominację, mówią ” japoński buddyzm zen / Shin.”Głównym nauczycielem jest japoński i jest związany z buddyjskimi kościołami Ameryki. Więc zaczynają ze sobą rozmawiać. W rezultacie hybridity sugeruje buddystom, że nawet jeśli mają swoją odrębną przynależność sekciarską, buddyści Zen niekoniecznie są całkowicie oddzieleni od buddystów Shin i mogą się czegoś nauczyć od siebie nawzajem i dzielić się jako buddyści, nawet jeśli ich przynależność sekciarska, pochodzenie etniczne i członkostwo mogą być różne. W rezultacie buddyści uczą się coraz więcej o sobie nawzajem.

w miarę rozwoju buddyzmu amerykańskiego, czy widzisz napięcie między tradycjami zachowującymi integralność swoich linii a tym ruchem ku hybrydyzacji? Wszyscy powinniśmy pamiętać, że jednym z trzech znaków istnienia jest nietrwałość. Wszystko się zmienia. Jeśli spojrzymy na historię rozwoju buddyzmu od wczesnych Indii, odkryjemy, że we wczesnych tradycjach, czasami znanych zbiorowo jako Buddyzm Nikaya, istniało aż 18 różnych sekt. Było więc wiele różnych pomysłów na to, czym jest buddyzm. Dlaczego? Ponieważ w miarę jak buddyzm przechodził od społeczności do społeczności, nauczyciele żyli w różnych obszarach, w których zwyczaje były różne: ludzie inaczej się ubierali, inaczej działali, inaczej jedli i inaczej myśleli. Tak więc niektóre z tych sekt, które się rozwinęły, odzwierciedlały nie tyle różnice doktrynalne pomiędzy Wspólnotami buddyjskimi (choć czasami tak było), ile odzwierciedlały różne style życia i wartości w różnych społecznościach. I dlatego buddyści się rozstali. Oczywiście ze wszystkich tych 18 Sekt Nikaya, tylko jedna przetrwała dzisiaj-therawada. Ale to samo może być prawdą z Mahajaną. Kiedy Mahajana się rozwinęła, podzieliła się także na inne sekty. Oczywiście sekty, które przetrwały we współczesnym świecie, są bardzo odporne. Kiedy przybyli do Stanów Zjednoczonych, z pewnością nie było nierozsądne sądzić, że zmienią się ponownie. Być może w nadchodzącym stuleciu zobaczymy sekty, które staną się wyraźnie Północnoamerykańskie.

kiedy wrzucasz te rodowody, które pochodzą z tak różnych historii i tła do amerykańskiego tygla, czy nie ma ryzyka, że połączą się w bryłę? Czy nie ma jakiejś uczciwości w zachowaniu odrębności? Osobiście chciałbym zachować integralność poszczególnych tradycji, ale rozumiem również, że musimy rozważyć to, co w końcu jest celem buddyzmu—wyeliminowanie ludzkiego cierpienia. I myślę, że jeśli niektóre z tych tradycji połączą się w sposób, który prowadzi ludzi do urzeczywistnienia, czyni ich pełnymi istotami ludzkimi, umożliwia im ucieczkę od cierpienia, umożliwia im wyjście z cyklu samsary lub utrzymanie zaangażowania jako bodhisattwów, dopóki wszystkie istoty nie zostaną zbawione, to myślę, że byłoby to cenne. To, co czasami ginie w różnych debatach, to fakt, że celem buddyzmu jest wyprowadzenie wszystkich ludzi z cierpienia i doprowadzenie ich do realizacji.

jakie jest znaczenie akademickich studiów buddyjskich dla praktyki buddyzmu? Wczesna tradycja Buddyjska na ogół wyróżniała dwa rodzaje mnichów. Jeden z nich nazywany był mnichem vipassana dhura. Byli to mnisi, którzy w zasadzie medytowali; w zasadzie żyli i wędrowali po lesie. Był też inny rodzaj zwany mnichem ganha dhura. Gantha Dura oznacza ” powołanie książek.”Byli to literaccy mnisi, którzy zazwyczaj skłaniali się ku wsiom i osiedlonym obszarom. Możecie uważać ich za uczonych-mnichów, a nie praktykujących-mnichów. Pod wieloma względami były to osoby, które przekazywały tradycję buddyjską świeckim w wioskach. A kiedy zapytano buddystów, który z tych dwóch był najważniejszy, o dziwo ważniejsze było powołanie książek, ponieważ przypuszczano, że jeśli tradycja umrze, nie będzie medytacji i nie będzie mnichów.

więc przewiń do świata zachodniego. Stany Zjednoczone nigdy nie były kulturą monastyczną, nawet w innych tradycjach religijnych. Amerykanie zazwyczaj nie są skłonni wyrzec się świata, a obecnie we współczesnej Ameryce jest bardzo niewielu mnichów i mniszek. Kto więc spełnia tę rolę uczonych-mnichów dla praktykujących i potencjalnych praktykujących? Od początku lat dziewięćdziesiątych twierdziłem, że to uczeni-praktycy spełniają tę rolę, ponieważ mają osobiste zaangażowanie w tradycję. Mają praktykę w tradycji, ale mają również intelektualną wiedzę, która pochodzi z uzyskania doktoratu z buddyjskich studiów.

w 1978 roku odniósł się Pan do „dwóch buddystów”—jeden praktykowany w „amerykańskich konwertujących wspólnotach buddyjskich”, a drugi w azjatyckich społecznościach imigrantów. Nadal tak to postrzegasz? Kiedy po raz pierwszy ukułem termin „dwa Buddyzmy”, był on bardzo dokładny; teraz tak nie jest. Młody uczony, Jeff Wilson, zauważył niedawno, że nie zbadaliśmy tak naprawdę różnic w amerykańskich społecznościach buddyjskich na podstawie ich lokalizacji. Wiejscy buddyści w Karolinie Północnej, którzy są praktykami Zen, mogą bardzo różnić się od praktyków Zen w San Francisco. To absolutna prawda i nikt tego nie zbadał. Jakiś rok temu, kiedy po raz pierwszy wygłosił referat na temat tego pomysłu, który nazywa „regionalizmem”, powiedziałem mu: myślę, że masz rację, ale co się dzieje dziesięć lat później? Co z Facebookiem, YouTube i Skype, może ludzie w Nowym Jorku będą bardziej bystrzy w kwestii wiejskiego buddyzmu niż teraz, a ludzie mieszkający w Iowa będą rozumieć ludzi z dużych miast o wiele inaczej niż teraz. Regionalizm może stać się passé. I powiązałem to z moją teorią „dwóch buddyzmu”, ponieważ to właśnie się z nią stało.

czy można powiedzieć, że nawróceni buddyści mają się czegoś nauczyć od azjatyckich imigrantów buddyjskich? Tak. W przeciwieństwie do amerykańskich społeczności konwertyckich, które wybierają części medytacji lub części, które ich zdaniem szybko je oświecą, społeczności azjatyckich imigrantów lepiej rozumieją, że jest to praktyka, którą wykonujemy jako część naszego doświadczenia życiowego. To praktyka, którą dzielimy się z naszymi dziećmi. To praktyka, którą zabieramy ze sobą ze świątyni. To nie znaczy, że nie powinniśmy medytować.; oznacza to, że musimy zrozumieć kontekst, w którym powinniśmy to robić w zgodzie z tradycją, którą wybraliśmy i linią, którą podążaliśmy. I to nie sugeruje, że wszyscy nawróceni buddyści powinni natychmiast wskoczyć w to, co tradycyjnie było azjatyckimi sekciarskimi powiązaniami. Oznacza to, że podejmujesz dobrą decyzję o tym, co dla Ciebie działa, ale potem robisz to w sposób pełny i kompleksowy.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.