umowy wydawnicze, jak pokazuje nasza inicjatywa Fair Contract, są jednymi z najbardziej jednostronnych dokumentów, jakie większość autorów kiedykolwiek widziała. Ale umożliwiają one inny zestaw dokumentów, które mogą być co najmniej równie zaskakujące i niesprawiedliwe: Oświadczenia Królewskie.
umowa wydawnicza określa warunki rozliczania należności licencyjnych i jak zwykle warunki te są osadzone w praktykach minionej epoki. W przypadku otwierających większość wydawców płaci tantiemy dwa razy w roku od dochodów, które mogli otrzymać nawet dziewięć miesięcy wcześniej. W czasach, gdy ewidencje finansowe były przechowywane ręcznie w tuszu, mogło to mieć jakiś sens; dzisiaj, gdy komputery rozliczają pieniądze i mogą być przekazywane elektronicznie na konta autorów, nie czyni to niczego. Rozumiemy, że sami wydawcy często muszą czekać miesiącami na płatności od hurtowników i sprzedawców detalicznych, ale w świecie, w którym Amazon udaje się płacić swoim Kindle Direct authors co miesiąc, nie ma powodu, dla którego tradycyjni wydawcy nie mogą skrócić czasu zwrotu i szybciej wypłacić swoim autorom. Uważamy, że uczciwe Kontrakty książkowe powinny określać kwartalne płatności dochodów otrzymanych przez wydawcę nie dłużej niż trzy miesiące w przeszłości.
opóźnienie w płatnościach jest wystarczająco złe. Ale w prawdziwym świecie większość autorów nie otrzymuje nawet przedwczesnych płatności, których oczekują od pieniędzy, które zarobiły ich książki. Powodem jest szkodliwa „rozsądna rezerwa na zwroty”, że praktycznie wszyscy wydawcy powstrzymują się od wypłat.
uzasadnieniem rezerwy na zwroty jest to, że niektóre książki, które wydawca wysłał do księgarni, mogą w końcu wrócić do swoich magazynów po zwrot. Ale jeśli wydawca jest jedynym sędzią tego, co jest „rozsądne”, może nadal wstrzymywać fundusze długo po możliwości zwrotu. Uważamy, że każda klauzula uczciwej rezerwy musi zawierać limity, zarówno dla dolarów, które mogą zostać zatrzymane (nie więcej niż, powiedzmy, 20% tantiem), jak i czasu, przez jaki klauzula może pozostać w mocy (powiedzmy, jeden rok). Nieograniczone rezerwy na zwroty pozwalają wydawcom na przechowywanie zarobków autorów i manipulowanie płatnościami na zawsze.
innym sposobem, aby upewnić się, że wydawcy nie popełniają błędów, jest włączenie klauzuli audytu do umowy. Bez klauzuli audytu jedynym wyjściem autora, jeśli podejrzewa wydawcę o niewłaściwe rozliczanie opłat licencyjnych, jest wniesienie pozwu-kosztownego i nieprzyjemnego sposobu rozstrzygania różnic.
wydawcy często zgadzają się na klauzulę audytu, jeśli autor naciska na jedną. Ale zbyt wiele standardowych klauzul audytu sprawia, że autor odbiera kontrolę dla audytu, nawet jeśli okaże się, że wydawca ponosi winę. To niesprawiedliwe. Sprawiedliwa klauzula powinna przewidywać, że jeśli błąd 5% lub większy zostanie znaleziony na korzyść autora, wydawca musi zapłacić koszty audytu oprócz pieniędzy, które jest winien autorowi, najlepiej z odpowiednimi odsetkami od danej kwoty.
również nieuczciwe: język w standardowych klauzulach audytu, który ogranicza prawo autora do audytu do oświadczeń złożonych w ciągu ostatniego roku lub dwóch lat. Autorzy powinni mieć prawo do kontroli swoich Wydawców za dowolny okres rozliczeniowy w ciągu ostatnich sześciu lat, przedawnienie roszczeń z tytułu naruszenia umowy w wielu stanach. Jeśli audyty są ograniczone do ostatniego roku lub dwóch lat, wydawcy mogą ujść na sucho z ogromnymi błędami księgowymi na ich korzyść.
ale dzisiejsze standardowe umowy umożliwiają inny fundamentalny problem: nieprzeniknioną mieszankę informacji zawartych w samych oświadczeniach licencyjnych. Pomimo, lub być może z powodu, technologii komputerowej, Oświadczenia royalty stały się albo żałośnie wątek, gdzie wydawca zbija wszystkie sprzedaży razem, a autor jest zmuszony do „zaufania” numery, lub tak szczegółowe, że CPA specjalizujący się w oświadczeniach royalty jest potrzebny do ich rozszyfrowania. A ponieważ umowy wydawnicze zazwyczaj nie wymagają więcej niż ogólności w oświadczeniach licencyjnych, wydawcy chętnie się do nich stosują. Często brakuje podstawowych informacji, takich jak liczba wydrukowanych egzemplarzy i cena, które książki zostały sprzedane. Oznacza to, że nie ma sposobu, aby dowiedzieć się, czy oświadczenie jest poprawne, chyba że autor przeprowadza audyt.
uczciwe umowy powinny określać dokładnie, jakie informacje muszą być wyświetlane w zestawieniu opłat licencyjnych: liczbę sprzedanych i zwróconych egzemplarzy; cenę katalogową; cenę netto; stawkę opłat licencyjnych; kwotę zgromadzonych opłat licencyjnych; kwota rezerwy na wstrzymane zwroty; kwota brutto otrzymana przez wydawcę zgodnie z każdą licencją wraz z kopiami oświadczeń otrzymanych przez wydawcę od licencjobiorców w okresie rozliczeniowym; szczegółowe odliczenia; liczba wydrukowanych, oprawionych i rozdanych kopii oraz liczba nadających się do sprzedaży kopii. Oświadczenia licencyjne nie staną się jasne i przejrzyste, chyba że umowy zmuszą wydawców do ich takiego traktowania.
i wydawcy muszą być bardziej otwarci w oświadczeniach o bardziej abstrakcyjnych obliczeniach, takich jak udział autora w prenumeracie i przychód z pakietu. Autorzy nie mogą już dłużej tolerować bycia na łasce wydawcy, aby dokładnie i uczciwie raportować rzeczywiste liczby stojące za tymi źródłami przychodów, w przeciwieństwie do tylko niektórych danych końcowych obliczanych w tajemnicy; ważne jest, aby wiedzieć, ile osób ma dostęp do pracy i dochody przypisane do niej w jasny i precyzyjny sposób. Nasza siostrzana organizacja w Wielkiej Brytanii, Society of Authors, posunęła się tak daleko, aby zaproponować ustawodawstwo trzymające zarówno wydawców, jak i podlicencjobiorców do „regularnych obowiązków sprawozdawczych…wyszczególniających wszystkie podjęte działania i uzyskane przychody.”
czas przenieść się w XXI wiek. Jedynym sposobem, aby się to stało, jest wymuszenie kwestii w umowach książkowych.